Po spacerze upalnym popoludniu w Las Vegas pojechalismy dalej na zachod w kierunku granicy z Kalifornia. PLan byl taki by znalezc camping jak najbllizej Doliny Smierci aby rano tam pojechac i zdazyc przed ekstremalnymi upalami,ktrore w dzien siegaja nawet do 50 stopni C. Wjechalismy do parku stanowego i szukajac noclegu pielismy sie na szczyt gory wysokosc ok 2700mnpm. Tam po ominieciu kilku znakow "wolnych miejsc nie ma!" dostalismy bardzo piekne miejsce ,z ktorego widac bylo Doline Smierci, a poznym wieczorem z drugiej strony gory oddalone i rozswietlone Las Vegas. Wszystko byloby pieknie gdyby nie nadszedl MEGA halny! Wiatr wial cala noc nieprzerwanie. Jego sila byla ogromna.Nie zmruzylismy oka podtrzymujac namiot.Jakie bylo nasze zdziwienie kiedy to rano zobaczylismy ,ze z wszystkich campujacych ocalal tylko nasz namiot i namiot dzieci ,ktorym Lukasz napompowal materace tuz obok naszego. Gora czuwa nad nami!
No comments:
Post a Comment